Myślę, że fakt, iż bardzo lubię patrzeć na dłonie Richarda Armitage’a nie jest nowością tutaj. Więc kiedy jakiś czas temu pojawiło się to poniższe zdjęcie obsady „Into The Storm”/ „Epicentrum” podczas WonderCon 2014 w Anaheim w Kalifornii z 19/04/2014r
I dzięki Film and TV Now, które udostępniło transkrypcję drugiej części„In Conversation” (część pierwsza tutaj), które miało miejsce 2 września tego roku w teatrze The Old Vic, teraz wiem, że pan Armitage przygotowując się do roli Proctora przez chwilę pracował jako rolnik.
Matt Wolf: Jest bardzo łatwo myśleć o Johnie Proctorze jako o symbolu, jak to jest opisywane w esejach, ale ty grasz przede wszystkim postać, opowiedz nam o decyzji grania go w trzech wymiarach ale nie jako symbol…
Richard Armitage: Ja nigdy nie dostałem się do tego punktu, gdzie odkryłem ten jego symbol. Ja, oczywiście, spojrzałem na niego głównie jako osobę, która w tym czasie jest wszystkim tym co oni robią. Przeżycie było przede wszystkim jego priorytetem, jego życiem, mozolne prace purytanów w tym okresie czasu były nieznośne i ich życie było niezmiernie trudne i to był dla mnie główny punkt wyjściowy. Próba odtworzenia tego to było coś nad czym dość mocno pracowaliśmy w pokoju prób, ponieważ mamy bardzo łatwe życie ale próbowaliśmy zignorować to i wyobrazić sobie co się z tymi ludźmi działo dzień po dniu, to było bardzo istotne. Naszą pracą był duży wysiłek fizyczny, moim było naostrzenie siekiery przez cztery godziny, i naprawdę przez pierwszych kilka minut myślisz „wiem jak naostrzyć siekierę” a potem po czterech godzinach myślisz „Ok, naprawdę wiem jak naostrzyć siekierę”. Kiedy byłem w Ameryce z wizytą w Salem, poszedłem na farmę i pracowałem przez kilka dni z krowami… usuwając krowi gnój, zamiatając ich mocz po prostu dostając poczucie tego czym był codzienny trud. Wtedy znajdujesz ucieleśnienie bohatera i wówczas możesz zrozumieć (kombinować) co Miller zaczyna umieszczać w jego umyśle i w jego sercu.