Quantcast
Channel: zRYSIOwana ja
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1083

John Standring- teaser opowiadania Kate.

$
0
0
Dziś chciałabym Wam zaprezentować niespodziankę przygotowaną przez Kate. Otóż miło mi poinformować, że Kate zaczęła pisać opowiadanie z Johnem Standringiem w roli głównej, no może nie tylko z nim, ale o tym przekonajcie się sami. Zatem poniżej teaser tego opowiadania. Miłej lektury. 

Richard Armitage jako John Standring w miniserialu "Sparkhouse"/ "Dom na wrzosowisku". Mój screen




Do Terrington, małej miejscowości w hrabstwie Yorkshire, wróciłam po kilku latach pobytu w Leeds. Wcześniej mieszkałam tu z rodzicami, jednak kiedy poszłam na studia, wyprowadzili się razem ze mną. Ojciec dostał tam propozycję pracy na uczelni, mama łatwo znalazła zatrudnienie w tamtejszym banku. Przez 5 lat w ogóle nie widziałam Terrington na oczy… Zostawiłam tu dobrych znajomych i wielu życzliwych ludzi, których znałam od dziecka. Teraz zamierzałam wrócić… (…) Kiedy jeszcze jako nastolatka mieszkałam w Terrington, we wsi głośno było o Carol Bolton i jej niezrozumiałej, całkowicie szalonej miłości do Andrew Lawtona. Krótko przed naszym wyjazdem do Leeds, Andrew założył rodzinę, a Carol próbowała namówić Johna Standringa, mężczyznę pracującego na jej farmie Sparkhouse, do małżeństwa. Totalnie zwichrowana historia… John miał sprzedać dom, odziedziczony po dziadku, a pieniądze zainwestować w upadającą farmę Carol. Kiedy już finalizował sprzedaż, Andrew postanowił porzucić wszystko, zabrać Carol i uciec gdzieś daleko. Prawdopodobnie od tamtego czasu nigdy już nie pojawili się w Terrington. (…) Widziałam się z nim kilkukrotnie po ucieczce Carol i Andrew, ale on zamknął się w sobie. Próbowałam z nim rozmawiać, pocieszyć, ale traktował mnie wtedy jak dziecko. Nic dziwnego, miałam dopiero 18 lat, on był o 10 starszy… A ponadto – strasznie skrzywdzony i tak mocno poturbowany przez los. Przez nią… To niesprawiedliwe, John był od zawsze najbardziej nieśmiałym, ale też najlepszym facetem, jakiego znałam, a wszystkie dzieciaki w moim wieku, i młodsze, śmiały się z niego, niektóre dokuczały mu na ulicy. A on… On po prostu pochylał głowę i szedł dalej, jakby czuł że to mu się należy. (…) Prawdę mówiąc John intrygował mnie nie tylko swoją nieśmiałością i dobrocią. Pod maską tego zaniedbanego, źle ubranego, dużego farmera o przydługich, kędzierzawych włosach krył się czuły, kochający i delikatny mężczyzna. Pomimo młodego wieku zawsze to widziałam. W każdym momencie, kiedy udawało mi się uchwycić jego spojrzenie, czułam jak przechodzą po mnie iskry. Niezaprzeczalnie był przystojnym facetem, tylko zaniedbał się tak, że nikt tego nie dostrzegał. A ja, wracając teraz do Terrington, chciałam go znowu zobaczyć…

(…)

Właśnie przechodziłam obok kościoła, i właściwie chciałam wejść na chwilę do księdza, kiedy przez budynkiem zobaczyłam…
- John! – krzyknęłam, biegnąc do niego. Po drodze potknęłam się o jakiś kamień i już bym upadła, gdyby nie podtrzymały mnie jego silne dłonie – John, Boże, jak miło cię znowu widzieć…
- Kate… To ty… Dawno cię nie widziałem – odpowiedział, jakby z lękiem odsuwając się ode mnie.
- John co u ciebie, co robisz, gdzie pracujesz, jak się masz!?
- Wszystko w porządku – mruknął – Przepraszam, ale obiecałem księdzu… Muszę naprawić drzwi kościoła.
- John tak się cieszę że cię widzę! – krzyknęłam jeszcze za nim, kiedy nerwowym krokiem odchodził ode mnie. Zrobiło mi się tak smutno, on się w ogóle nie zmienił… Zrezygnowana poszłam prosto do księdza, mając nadzieję że może on powie mi coś więcej o kondycji psychicznej Johna.

(…)

Boże, nie mogłam niczego zepsuć, musiałam zachować się w miarę normalnie, żeby go nie wystraszyć… Powoli otworzyłam drzwi.
- Cześć – powiedział, wbijając wzrok w swoje buty.
- Cześć, John – odpowiedziałam spokojnie – Wejdź, proszę.
- Kate, powiedz tylko gdzie masz kosiarkę…
- Prawdę mówiąc to… Jeszcze nie wiem – uśmiechnęłam się do niego – Lokatorzy trochę tu pozmieniali, a ja dopiero co weszłam i sporo się naszukałam, zanim znalazłam herbatę. Proszę John, wejdź, napijemy się i wtedy poszukamy kosiarki.
- Nie powinienem wchodzić, skoszę trawę i…
- John! Na litość boską, wróciłam tu po 5 latach i jesteś jedyną sensowną osobą, z którą można porozmawiać, nie uciekaj mi, tylko po prostu usiądź i pogadaj ze mną… jak przyjaciele.
- Nie mam przyjaciół – bąknął nieśmiało, a ja znowu poczułam się jak kretynka. Kolejny raz go uraziłam!
- No to właśnie masz – próbowałam naprawić sytuację, a on W KOŃCU spojrzał na mnie.
- Nikt nigdy do mnie tak nie powiedział – szepnął po chwili krępującej ciszy.
- John, daj spokój, jesteś młodym, fajnym facetem, zasługujesz na to żeby mieć przyjaciół. Fakt, zawsze mogłeś trafić lepiej niż na mnie, ale nie jestem chyba taka najgorsza – paplałam co mi ślina na język przyniosła, byle tylko zatrzeć jakoś złe wrażenie, które mogłam wywrzeć.

(…)

Pierwszy raz patrzył na mnie. Tak, spojrzał mi prosto w oczy i było to niesamowicie podniecające, mimo dość niesprzyjających okoliczności. Jego spojrzenie… Nie do opisania. Mieszały się w nim różne emocje, miałam wrażenie że w jednej sekundzie jego oczy są wściekłe, w drugiej zawstydzone, w trzeciej całkowicie zdumione, a w kolejnych były wprost nie do odgadnięcia.
- John, wszystko ci wytłumaczę, ja… Proszę, usiądź, zrobiłam ci obiad, jedz bo wystygnie! – miotałam się, nie wiedząc od czego zacząć. John w totalnym szoku podszedł do krzesła, które mu wysunęłam, i opadł na nie ciężko.
- Kate, co to znaczy? – zapytał, spuszczając wzrok. No nie, to naprawdę koniec kontaktu wzrokowego…!? Trudno, to nie koniec świata, kiedyś jeszcze na mnie spojrzy. Tymczasem usiadłam na krześle obok niego.
- John, ja wiem że to wygląda idiotycznie, masz mnie za wariatkę… Chciałam ci pomóc. Proszę, nie gniewaj się na mnie. Obmyśliłam sobie, że kiedy nie będzie cię w domu, przyjdę i ogarnę tu trochę, domyślałam się że mieszkając sam, możesz nie mieć na to czasu i siły po całym dniu ciężkiej pracy. Przysięgam, w niczym nie grzebałam, pozbierałam tylko brudne ciuchy, zrobiłam pranie, i posprzątałam w łazience, kuchni i pokoju. Zrobiłam ci obiad, zjedz – dodałam cicho, podsuwając mu jeszcze bardziej talerz. Spojrzał na mnie przez ułamek sekundy.
- Ale jak tu weszłaś? – zdziwił się.
- Dobre pytanie… Zapomniałeś zakluczyć drzwi.
- Kate, po co to zrobiłaś – powiedział dziwnym tonem, jakby ze złością, ale nie czułam by była kierowana ona do mnie – Po co?
- John… Lubię cię. Pomogłeś mi wczoraj bardzo, obiecałeś że dziś też pomożesz i nie chcesz za to pieniędzy… Jak inaczej mogłam się odwdzięczyć?
- Nie musisz się nade mną litować…

(…)

Kilkuminutowa rozmowa z Johnem była wyczerpująca, nasze światy ścierały się ze sobą ostro: jego upór skryty za nieśmiałością i mój ogromny temperament. Przez głowę przeszła mi myśl, kto jest bardziej pokaleczony psychicznie po tym obiedzie, ja czy on. Chyba jednak on, bo w końcu ustąpił. Tak, wygrałam tę bitwę zdecydowanie. A moją nagrodą było to, że przez kilka najbliższych godzin John będzie malował mi ściany, a ja będę mogła bezkarnie patrzeć na niego i snuć wizje co do dalszych losów naszej znajomości… A moja wyobraźnia w tym temacie była tak rozległa, że aż mnie to zadziwiało. Tak się w tym wszystkim pogubiłam, moje myśli oplotły mnie niczym pajęcza sieć, że nie zauważyłam nawet, kiedy do kuchni ponownie wszedł John, przebrany i chyba bardziej rozluźniony niż przedtem.
- Nie pozmywałaś – powiedział z wyraźnym rozbawieniem, ale nadal poważną miną. Jak on to robi!?
- Jestem wykończona psychicznie po walce z tobą, John – wyznałam szczerze.
- Z nikim nie walczyłem – mruknął, biorąc do ręki talerz, a kiedy chciałam zaprotestować, odsunął moją wyciągniętą rękę – JA to zrobię.

(…)

- Boże, biedactwo… - westchnęłam, dziobiąc ciasto widelczykiem – Jak można mu pomóc?
- Katie, obawiam się że to poza naszym zasięgiem – odparł smutno pan Jackman, obserwując mnie uważnie – A powiedz mi… Dlaczego tak interesujesz się Johnem?
- Gdyby pan miał problem, też bym się interesowała.
- Ja to co innego, mam pięćdziesiątkę na karku, lekki brzuszek i wąsy jak Freddie Mercury – roześmiał się.
- Coś pan sugeruje?
- Ależ skąd, drogie dziecko, mówię tylko że John jest młodym, samotnym chłopakiem i…
- Wiedziałam tyle bez pańskiej pomocy – burknęłam z pełnymi ustami, ale zrobiło mi się głupio że tak na niego naskoczyłam – Przepraszam, nie chciałam.

(…)

- Ciociu, to John…
- Dzień dobry – mruknął niechętnie. Ciotka zmierzyła go z góry do dołu sprawdzającym wzrokiem.
- Witaj chłopcze, Katie to twój narzeczony? Pospieszyłaś się kochanie – Josephine nie dawała mi dojść do słowa, a mnie było strasznie wstyd widząc pełen wyrzutu wzrok Johna – Już mieszkacie razem? Mam nadzieję, że pamiętasz o zabezpieczaniu się, pamiętasz jak skończyła twoja kuzynka Beth, w wieku 18 lat utknęła w pieluchach…
- Ciociu! – krzyknęłam – Ja mam już 23 lata, a poza tym… John to mój przyjaciel.
- To dobrze, wspaniale – ciągnęła dalej, oglądając z uwagą każdy kąt – Już myślałam że twój gust trochę się wypaczył. Choć jakby go ostrzyc i ładniej ubrać…
- Ciociu!!!
- Och Kate, nie bądź taka, obie wiemy że stać cię na coś lepszego! – powiedziała dość głośno, i chyba niestety John to usłyszał, jednak ona nie przejmowała się tym i postawiwszy ogromną torbę na stole, zaczęła w niej grzebać i po chwili wyjęła jakiś pakunek – Proszę, to dla ciebie. Widzę, że jesteś chuda jak byłaś, rozmiar powinien być dobry.
- Co to jest? – zapytałam podejrzliwie. John kończył już naprawę.
- Drobiazg, kochanie. Seksowna, czerwona bielizna z koronki, z najlepszego butiku w Yorku! – krzyknęła tak głośno, że nie zdziwiłabym się gdyby wieść ta dotarła aż do proboszcza. John, niestety, słyszał i mocno poczerwieniał, po czym spojrzał na mnie z dziwną dezaprobatą.
- Ciociu, ale po co…
- Słonko, jesteś dużą dziewczynką, przecież wiesz że powinnaś prezentować się nienagannie w każdej sytuacji! Przecież w końcu będziesz z kimś sypiać, prawda? A może sypiasz ze swoim przyjacielem?

(…)

- Katie, a gdybym… Chciałbym… Głupio mi to proponować, w końcu jesteś ładną, mądrą dziewczyną, pewnie nie chciałabyś ze mną…
- Co, John!? – moja ciekawość eksplodowała, zaskakując go totalnie. Zmieszał się i znowu wróciliśmy do punktu wyjścia.
- Chciałbym dziś… Nie, to bez sensu, przepraszam cię – zrezygnował.
- Spokojnie, zacznij od początku, powiedz mi, co chciałeś powiedzieć – przekonywałam – To nie boli. Musisz się przemóc, John. Proszę, zadaj mi to pytanie.
- Katie, czy ty… zechciałabyś pójść gdzieś dziś… ze mną? – wydusił z siebie z niemałym trudem, a kiedy to powiedział, jego oczy wyglądały jakby były przerażone tym, co wyszło z jego ust. Popatrzyłam na niego ze współczuciem; zaproszenie mnie sprawiło mu taką wielką trudność…
- John, oczywiście że chcę z tobą wyjść! – krzyknęłam, uszczęśliwiona jego propozycją – Powiedz tylko, gdzie?

- Katie, ty… naprawdę chcesz? – John zdawał się nie wierzyć w to, co do niego powiedziałam; był przeświadczony, że odmówię albo będę próbowała znaleźć wymówkę! To przykre, jak bardzo niepewny siebie był ten wspaniały mężczyzna…



-------
Notka: Autorką opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z serialu "Sparkhouse"/ "Dom na wrzosowisku" i nie ma na celu naruszenia praw autorskich.
-------

Viewing all articles
Browse latest Browse all 1083

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra